Dwa, no może trzy słowa tytułem wstępu…
Podczas jednego z babskich spotkań przy winku, wywiązał się bardzo ciekawy temat, związany z kobiecym wiekiem a dokładnie jak to teraz jest z tą czterdziestką. Dla niewtajemniczonych w tej jakże burzliwej dyskusji brały udział Panie 40+ 😊
No i się zaczęło…
„Że czterdziecha, że to już nie to”, „że na rynku pracy już jest pewne ograniczenie”, „że dzieci co prawda już trochę odchowane, ale w tzw. trudnym wieku” (jakby jakiś był łatwy) „hormony zaczynają wariować” (jakby kiedyś nie wariowały), „że podsumowania dotychczasowych osiągnięć na niwie zawodowej i prywatnej też nie takie jakby się chciało,” itd., itp.
Wszystkie, które mnie znają a raczej moją buńczuczną naturę (lubię słowo buńczuczna) wiedzą, że natychmiast wyraziłam głośno i dobitnie swój sprzeciw!
Jestem po czterdziestce i jest mi z tym bardzo dobrze. Co więcej większość fajnych i wartościowych rzeczy wydarzyło się w moim życiu właśnie w świadomej jego części czyli po czterdziestce!
I na fali tych słów poczułam misję. A jak wiecie najgorzej jak ktoś poczuje misję, misję stworzenia bloga pod jakże wdzięcznym i wiele mówiącym tytułem:
Życie zaczyna się po czterdziestce!
Czego będzie dotyczył? Was moje drogie, piękne, mądre Przyjaciółki, Koleżanki, Znajome, Kobiety w wieku tzw. około czterdziestkowym.
A po co to w ogóle komu? Bo jesteście po prostu boskie i patrzę na Was z podziwem tylko czasem słyszę, że o tym zapominacie albo korona spada na oczy i zasłania rzeczywistość.
I moja misja polega na tym aby Wam ją poprawić i przypomnieć Buenos Dias, Mammacita😊
A Wiecie jaka potrafię być upierdliwa?
Oczywiście, jak to zwykle bywa, potem przyszła refleksja … no, że jak się tak chwilę zastanowię…to oprócz blasków, widzę też cienie. Tak więc nie tylko będzie słodko i lukrowo. Będzie obiektywnie. Takie przynajmniej jest założenie. A wiem, moje Drogie, że jak tylko trochę pofrunę i oderwę się od ziemi, sprowadzicie z powrotem z hukiem.
Chciałabym Was serdecznie zaprosić nie tylko do śledzenia ale też do aktywnego uczestniczenia.
Do zobaczenia,
Paula